Partnerzy portalu:

WywiadyPrimum no nocere – czyli o bilansie ekonomicznym

Primum no nocere – czyli o bilansie ekonomicznym

Opublikowane:

Dziś wywiad z przedstawicielem nietypowego gospodarstwa. Wyznaczającego nowy (choć rozmówca się pewnie ze mną nie zgodzi ) trend funkcjonowania gospodarstwa towarowego, ale o wysokim poszanowaniu dla środowiska naturalnego. Na początek może kilka słów o sobie, o waszym gospodarstwie? 

Nazywam się Patryk Kokociński, gwoli wyjaśnienia już na samym początku powiem, że nie jestem rolnikiem ani z wykształcenia, ani stanu posiadania.  Nie zmienia to jednak faktu, że już od kilkunastu lat wraz z rodzicami i bratem prowadzę gospodarstwo rolne w niewielkiej wsi Snowidowo w gminie Grodzisk Wielkopolski. Ukończyłem studia na kierunku biologia ogólna na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, co wbrew pozorom znajduje szerokie zastosowanie w pracy w gospodarstwie. Tak więc rolnik z pasji, biolog z wykształcenia. 

W chwili obecnej pracujemy na około 100 hektarach, z czego ponad połowa to dzierżawy. Główny profil produkcji to oczywiście produkcja mleczna. Cała produkcja roślinna z gospodarstwa nastawiona jest na zaspokajanie potrzeb stada produkcyjnego. Utrzymujemy w systemie wolnostanowiskowym stado rasy polskiej holsztyńsko-fryzyjskiej liczące obecnie 100 krów dojnych, o średniej rocznej wydajności ok. 15 000kg. 

Jakie priorytety kierują Wami w waszej pracy ze zwierzętami? Na co najbardziej zwracacie uwagę? Dobrostan? Wydajność? Wpływ na środowisko naturalne? Może wszystkie z tych składowych? 

Jesteśmy tym rzadkim przypadkiem, kiedy w rodzinny gospodarstwie rolnym krowy są oczkiem w głowie niemal wszystkich. Częściej spotykamy się z „problemem” zbyt wielu dojarzy na hali udojowej niż z ich deficytem, który jest dziś bolączką wielu gospodarstw. No ale co się dziwić, przecież dój to takie żniwa, tyle że 2 razy dziennie.  

Wydajność – przyjdzie z dobrostanem, jeśli tylko zapewnimy zwierzętom wysokiej jakości paszę. Tę zaś da się pozyskać z pól odpornych na niekorzystne czynniki atmosferyczne czyli przede wszystkim suszę. Jak to zrobić? Dbając o zdolność retencyjną okolicznego krajobrazu, a więc w skrócie – o stan środowiska przyrodniczego. Więc tak, wszystkie składowe są tak samo ważne. I to jest w rolnictwie najciekawsze, to niekończąca się układanka nieskończonej liczby elementów. Nigdy nie ma sytuacji, w której czegoś nie da się zmienić, poprawić, ulepszyć. Rolnictwo nie pozwala spocząć nam na laurach, trzeba się ciągle rozwijać.

Założenia dobrostanowe realizujemy na wiele sposobów. Wybudowana w 2017 roku obora wolnostanowiskowa nam na to pozwala. Wygodne, ścielone materacem słomiano-wapiennym legowiska, powiększona o 20% powierzchnia bytowa zwierząt, czochradło, robot podgarniający paszę Lely Juno, oraz system aktywnego chłodzenia bydła w okresie letnim to tylko niektóre z rozwiązań. Dobrostan oznacza minimalizację stresów, a więc chorób. Od 5 lat wdrażamy w naszym gospodarstwie plan redukcji zużycia antybiotyków, wpisujący się w Europejskie trendy mające na celu walkę z galopującą antybiotykoopornścią. W tym okresie ograniczyliśmy zużycie antybiotyków dowymieniowych o 80%, zrezygnowaliśmy z metafilaktyki będącej zmorą dużych gospodarstw, a jeśli leczenie jest już wdrażane – zawsze w oparciu o antybiogram. Wszystko dla zdrowszych, dłużej żyjących krów, a co za tym idzie, lepszej jakości mleka. 

Co cenicie w pracy ze zwierzętami? Co jest dla was największą satysfakcją?

Praca ze zwierzętami zdecydowanie nie jest dla ludzi lubiących spokój i stabilizację. Nie ma w tym nic z normowanego czasu pracy czy stałych warunków. Przy zwierzętach każdy dzień jest inny, są wielkie radości i sukcesy, by zaraz po nich przyszła porażka. Kiedy dodamy do tego fakt, że jest to “biznes pod chmurką” i pogody też nie możemy kontrolować. O wpływie globalnych rynków nie wspominając… otrzymujemy mieszankę wybuchową, z którą nie każdy sobie da radę. Dla nas jednak w centrum uwagi są zawsze nasze zwierzęta. Co nas cieszy najbardziej? Że co trzecia krowa w naszym stadzie jest w IV i dalszej laktacji. Z roku na rok ten wskaźnik wzrasta, co jest niejako świadectwem wystawionym przez zwierzęta za naszą pracę. 

Jak oceniacie stosunek reszty społeczeństwa do pracy rolnika? Pozytywny? Negatywny? Co należy robić, by był on pozytywny?

Należy zacząć od tego, że społeczeństwo nie wie na czym dziś polega praca rolnika. Być może takie uogólnienie wyda się krzywdzące, ale naprawdę sporo ludzi przewinęło się w ostatnich latach przez nasze gospodarstwo. Dominuje, zwłaszcza u osób spoza wsi wyobrażenie rodem ze wspomnień z dzieciństwa. Babcia, wujek i ciocia, 3 krówki, trochę kurek, kaczka i wszyscy są szczęśliwi. Jeszcze co nieco udało się na targu sprzedać. Druga grupa, to osoby, które wiedzę o rolnictwie czerpią z internetu. A w sieci jak to w sieci. Ooooj wielkie mamy tyły (my rolnicy) w informowaniu o tym na czym polega nasza praca w porównaniu do organizacji antyhodowalnych. 

Więc dla wielu ludzi szokiem jest, że w gospodarstwie takim jak nasze – na pierwszy rzut oka przemysłowym – każda krowa ma swoje imię, są krowy kilkunastoletnie, każda jest indywidualnym, szanowanym i zaopiekowanym zwierzęciem. To pokazuje największy deficyt informacji z pierwszej ręki – od rolników. Tylko gdzie ludzie mają się z rolnikami spotkać? Wciąż wielu z nas boi się “cudzych oczu”, gospodarstwa otoczone są wysokimi płotami, w mediach społecznościowych na palcach jednej ręki policzyć można profile dobrych gospodarstw mlecznych, których właściciele nie chowają głowy w piasek przy pierwszej dyskusji tylko z dumą opowiadają o swojej pracy – choć tych powoli przybywa. 

My jesteśmy na ludzi otwarci, tak jak nasza obora, w której niemal dosłownie krowy „liżą chodnik przy ulicy”. Nic tak nie cieszy jak choćby jedna osoba uświadomiona, że „krowy w tej karuzeli nie kręcą się cały dzień”, albo że „cielęta w budkach nie płaczą całymi dniami za matką”. Oczywiście, dla nas rolników takie dylematy wydadzą się infantylne, ale to właśnie nasza odpowiedzialność wypełniać te luki informacyjne, najlepiej pokazując na żywym przykładzie. Dużo pracy przed nami. Bardzo ważnej pracy, w czasach kiedy kształtowana w sieci opinia publiczna jest w stanie naruszyć naprawdę duże branże. 

„Życie na pola” – co to dokładnie jest? Śledzę wasz fanpage na Facebooku więc wiem, ale myślę że sam najlepiej przedstawisz czytającym ideę.

„Życie na Pola!” czyli dokładniej Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Krajobrazu Śródpolnego „Życie na Pola!” (nazwa będąca zmorą księgowych :D). To Stowarzyszenie zwykłe, które powołaliśmy przy naszym gospodarstwie w 2021 roku, kiedy skala podejmowanych przez nas inicjatyw zaczęła wychodzić poza granice naszego gospodarstwa czy nawet miejscowości. 

Co skłoniło Was do jej powołania?

„Życie na Pola!” powstało w bardzo konkretny celu. Zadajemy kłam stwierdzeniu, że istnieją dziś jedynie dwa typy rolnictwa: ekologiczne – przyjazne środowisku i przemysłowe, towarowe, będące zbrodnią na przyrodzie. My jesteśmy środkiem i głośno o tym mówimy. Czerpiemy to co najlepsze z jednej i drugiej strony. W naszym przekonaniu naiwnością jest stwierdzenie, że rolnictwem ekologicznym wyżywimy świat, ale z drugiej strony mamy świadomość destrukcyjnego wpływu rolnictwa przemysłowego. 

Pierwsze dwie dekady XXI wieku zdają się jasno pokazywać, że rolnictwo nastawione na ślepy rozwój i inwestycje w nowe technologie bez troski o zasoby środowiska naturalnego donikąd nas nie zaprowadzi. Mamy dziś nowoczesne roboty siejące i pielące, które jeżdżą po naszych polach, a wciąż zapominamy o esencji rolnictwa, która znika na naszych oczach. O żyzności gleby, wodzie, bioróżnorodności. Kryzys klimatyczny będzie się pogłębiał, podobnie jak utrata bioróżnorodności – są to fakty. Jako rolnicy często bywamy obarczani częścią winy za ten stan rzeczy, z czym kłócić się nie powinniśmy – to również są fakty. Jeśli sobie tego nie uświadomimy, nie będziemy w stanie przejść do puenty, która jest najciekawsza. Mając w swych rękach ogromną część świata, która ma niezwykły potencjał sekwestracji dwutlenku węgla to my, rolnicy możemy odegrać kluczową rolę w walce z postępującymi zmianami. Musimy tylko przestać czynić sobie Ziemię poddaną. Musimy zadbać o zasoby środowiska, które są kluczowe do naszego przetrwania i co najważniejsze – są wyczerpalne.

Czy odbudowa zadrzewień, miedz i zakrzaczeń śródpolnych jest innowacją? Dezydery Chłapowski, gdyby żył, zaśmiałby się w głos. Czy innowacją jest retencja wody w sieci melioracyjnej? Prusacy robili to wieki temu.  A o tym, że o glebę trzeba dbać wiedziano już w Imperium Franków, choć nikt nie nazywał tego materią organiczną. Nie ma w naszych działaniach innowacji, co nie znaczy, że chcemy cofać rolnictwo do XIX wieku – wtedy nikt nie doił 15 tysięcy litrów mleka od krowy. Nasza innowacja skrywa się w sposobie myślenia o rolnictwie, o rolnictwie w którym da się prowadzić intensywną produkcję na najwyższym europejskim poziomie, sadząc w tym samym czasie drzewa przy polach i licząc żyjące na nich kuropatwy.

Średniej wielkości gospodarstwo rolne, otwarte na lokalną społeczność, produkujące najwyższej jakości żywność. Wszystko to w połączeniu z poszanowaniem dla zasobów środowiska oraz historycznego dziedzictwa regionu. Oto nasza wizja nowoczesnego, odpowiedzialnego rolnictwa.

Napotkaliście jakieś trudności? Ze strony sąsiadów? Władz samorządowych? Instytucji państwowych?

Z instytucjami państwowymi nie mamy zbyt wiele do czynienia bo skala naszych działań ma wciąż charakter lokalny. Lepszego samorządu niż powiat grodziski czy Gmina Grodzisk Wielkopolski wymarzyć sobie nie mogliśmy. Są to jednostki o dużej świadomości problemów z jakimi borykają się dziś rolnicy. Zwłaszcza suszy. Zarówno gmina jak i powiat wspierają działania mające na celu retencjonowanie wody zarówno w systemach przydomowych jak i sieci melioracyjnej. Poza tym nie ma chyba drugiej takiej gminy w Polsce, która z taką konsekwencją i profesjonalizmem inwestuje w odbudowę sieci zadrzewień śródpolnych. Warto wpaść w okolice Grodziska i zobaczyć to na własne oczy. 

A sąsiedzi? Dziś to już po prostu nasi ludzie. Rozumieją, widzą efekty, wdrażają niektóre z rozwiązań w swoich gospodarstwach. Snowidowo to chyb stan umysłu, choć na początku oczywiście była pewna rezerwa. No bo jak to, dzieciak tuż po studiach będzie nam tu rowy zamykał? Drzewa przy polach sadził?

Dla nas jednak zawsze najważniejsze było nie szkodzić – starannie kontrolować poziom wody w rowach. A do tego utrzymywać dobre relacje. Przecież żadne działanie wdrażane w toksycznej atmosferze konfliktu nie ma przyszłości. 

Jakie główne działania podejmujecie? Mam na myśli konkretne przykłady działań – może zainspirujecie tym samym innych? Bądź utwierdzicie tych którzy już, być może nawet nieświadomie, was naśladują?

Jeśli mowa o technologiach stosowanych w samym gospodarstwie, duży nacisk kładziemy na uproszczenia, w 2023 roku 80% powierzchni stanowiły uprawy bezorkowe. Więc idziemy już od dawna w kierunku tzw. rolnictwa regeneratywnego. Od 8 lat buraki cukrowe oraz kukurydza uprawiane są w technologii strip till. Na większości pól po zbiorach wysiewane są mieszanki międzyplonowe stąd istotnym urządzeniem jest dla nas Agregat Lemken Rubin 10 z siewnikiem APV 200 do siewu bezpośredniego. Dużą wagę przykładamy do zarządzania nawozami naturalnymi, tak by ograniczać straty oraz zapobiegać przedostawaniu się biogenów do wód powierzchniowych. Zarządzanie to zaczyna się od prób glebowych, które co dwa lata pobierane są ze wszystkich działek (własnych oraz dzierżawionych) co pozwala na realną ocenę zapotrzebowania poszczególnych plantacji. Straty azotu oraz emisje odorów ograniczamy już od pierwszego etapu – obory, z której gnojowica usuwana jest na bieżąco za pomocą robota sprzątającego Lely Discovery 120 Collector skąd trafia do zbiornika. W dalszym etapie przy użyciu wozu asenizacyjnego Zunnhammer z rozlewaczem FarmlandFix 15 gnojowica rozlewana jest doglebowo na pola. Równie ważne jest dla nas szeroko pojęte bezpieczeństwo energetyczne stąd chętnie inwestujemy w OZE – w naszym gospodarstwie działa instalacja fotowoltaiczna o mocy 40 kw, a w dalszych planach jest inwestycja w biogazownię. Racjonalne gospodarowanie energią umożliwia również instalacja odzysku ciepła z procesu studzenia mleka. Pozyskana w ten sposób energia służy do podgrzewania wody do mycia hali udojowej oraz wody w poidłach. Również woda w gospodarstwie jest dla nas ważna, dlatego posiadamy własnego wykonania system przechwytywania deszczówki, który rokrocznie pozwala nam zmagazynować do kilkuset tysięcy litrów wody, wykorzystywanej później między innymi do podlewania tworzonych przez nas zadrzewień śródpolnych. 

Zaś w kontekście działań prośrodowiskowych –  naszej działalności od dawna przyświeca nam przekonanie, że rolnictwo nie powinno polegać na niszczeniu środowiska naturalnego, a na współpracy. Nasze uprawy są ściśle zależne od stanu terenów naturalnych agrocenoz co uwydatnia się szczególnie w bieżącej sytuacji zmieniających się warunków klimatycznych. Gdzie jeśli nie w Wielkopolsce dostrzegamy problem suszy. Jest ona wynikiem zarówno zmian globalnych, ale jej silnym motorem są także przekształcenia krajobrazu rolniczego zmniejszające jego zdolność retencyjną. Pasy poboczy, miedze śródpolne, zakrzaczenia – obszary znikające z krajobrazu naszych pól pełnią niebagatelną rolę w ograniczaniu skutków suszy. Retencjonują wodę, chronią przed erozją wietrzną oraz są miejscem życia wielu gatunków zwierząt wspierających działalność rolniczą. Gatunków będących zapylaczami upraw, drapieżnikami szkodników tychże i wielu innych. Od 2014 roku odbudowaliśmy ponad 8 kilometrów pasowych form zielonej infrastruktury na terenie naszej miejscowości i okolicy.

By chronić najbardziej zagrożoną grupę ptaków w Europie – ptaki krajobrazu rolniczego – wieszamy budki lęgowe. Dotąd powiesiliśmy ich ponad 200, z czego rokrocznie ponad 80% jest zajętych. Świadczy to o dużym zapotrzebowaniu lokalnych populacji na tego typu działania. Od roku współpracujemy z Sekcją Ornitologiczną Koła Leśników Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu w projekcie ochrony płomykówki – sowy krajobrazu rolniczego, będącej największym sprzymierzeńcem rolników w walce z gryzoniami. Wieszamy budki lęgowe dla tego gatunku na strychach budynków w powiecie grodziskim, stawiamy czatownie na polach tak by zachęcić i ułatwić im polowanie na naszych działkach, prowadzimy kampanie edukacyjne wśród znajomych rolników. Również celem ochrony „zwierzyny drobnej” tj, zająca i kuropatwy będących niegdyś stałym elementem obszarów rolniczych rozpoczęliśmy współpracę z Kołem Łowieckim nr 4 Słonka w Poznaniu. Niech miarą naszego w tej materii sukcesu będzie powrót kuropatw na teren Snowidowa po 17 latach nieobecności.

Dużą wagę przykładamy do pozostawiania typowych niegdyś dla agrocenoz mikrosiedlisk – stert gałęzi, stert kamieni, obszarów niewykoszonych, które są miejscem życia wielu gatunków roślin i zwierząt. Ponadto w tym samym celu co roku na naszych działkach zakładamy pasy kwietne będące mieszanką wielu gatunków roślin nektarodajnych, stanowiących urozmaicenie w coraz bardziej zunifikowanym terenie. W tym roku łączna powierzchnia 3-metrowej szerokości pasów kwietnych przekracza hektar, rozsiany na terenie całej miejscowości.

Działaniem, które z jednej strony wspiera środowisko przyrodnicze, a z drugiej jest nieodzownym elementem prowadzenia działalności rolniczej w czasach suszy jest retencja w sieci melioracyjnej. Od 2017 roku przy współpracy z lokalną Spółką Wodną raz za zgodą okolicznych rolników przebudowujemy system melioracyjny w naszej miejscowości by przywrócić mu jego dawną dwoistą naturę – wodę odprowadzamy kiedy jest jej zbyt dużo, zatrzymujemy kiedy zaczyna brakować. Niestety od 7 lat wody zawsze brakowało, dlatego poprzez naprawę starych urządzeń piętrzących oraz budowę kilkunastu nowych zastawek sprawiamy, że z powierzchni niemal 1000 hektarów bez naszej wiedzy nie odpływa nawet kropla wody. Korzystamy z tego my, rolnicy w oczywisty sposób, ale również lokalna populacja płazów, która w zmagazynowanej wodzie znajduje miejsca rozrodu. Snowidowo nocą rozbrzmiewa chórem żab, ropuch i rzekotek – co cieszy przyrodników, ale też rolników, wszak wszystkie one są owadożerne i chętnie odwiedzają pola uprawne.

Wzdłuż rowów pozostawiane są kilkumetrowej szerokości strefy naturalnej roślinności tzw. strefy buforowe, których celem jest ograniczanie spływu biogenów do wód powierzchniowych. Stanowią one też miejsce życia wielu gatunków roślin i zwierząt. 

Każde z tych działań bez większych problemów może zostać wdrożone w przeciętnym gospodarstwie rolnym w każdym zakątku Polski. Na pierwszy rzut oka oczywiście trącą „ekologizmem” niemniej jednak każde z nich ma potwierdzony w literaturze naukowej (oraz własnych doświadczeniach) korzystny wpływ na bilans ekonomiczny gospodarstw – a przecież o to nam wszystkim chodzi w tych niepewnych czasach. 

Dziękuję za inspirującą rozmowę – zwłaszcza za te ostatnie słowa. Życzę wytrwałości i dalszych sukcesów. 

Rozmawiał: Arkadiusz Kaźmierczak

Udostępnij ten artykuł

spot_imgspot_img

Najczęściej czytane

Więcej podobnych

Zagrożenie pryszczycą w Polsce: Polska Izba Mleka i GIW działają na rzecz bezpieczeństwa sektora mleczarskiego

W obliczu rosnącego zagrożenia wystąpienia pryszczycy w Europie, Polska...

Rynek mleka w UE: ceny serów lekko w dół, mleko nadal drożeje

W lutym 2025 roku średnia cena mleka w Unii...

Pryszczyca: Polska gotowa na każdy scenariusz – najnowsze informacje z MRiRW

Mimo że w Polsce nie odnotowano przypadków pryszczycy, Ministerstwo...

​Zalecenia PIM w związku z zagrożeniem pryszczycą: Jak chronić gospodarstwa mleczne?

W obliczu realnego zagrożenia pryszczycą, Polska Izba Mleka (PIM)...