Wirus ptasiej grypy H5N1, dotychczas kojarzony głównie z ptactwem, wzbudza coraz większe zaniepokojenie w USA, gdyż wykrywany jest także u bydła oraz w produktach mlecznych i wołowinie. Potwierdzone przypadki zakażeń u ludzi mogą być jedynie wierzchołkiem góry lodowej.
Amerykańskie media poświęcają coraz więcej uwagi wirusowi ptasiej grypy H5N1, który wykrywany jest nie tylko u drobiu, ale także u bydła oraz w produktach mlecznych i wołowinie dostępnych w sklepach. „New York Times” alarmuje, że trzy znane przypadki zakażeń u ludzi mogą być jedynie wierzchołkiem góry lodowej.
Zakażenia u ludzi i brak badań na fermach
Od końca marca napływają doniesienia o przypadkach zakażeń ptasią grypą wśród pracowników ferm mlecznych w Stanach Zjednoczonych. Potwierdzono trzy przypadki osób, u których wykryto wirusa H5N1. Media zwracają jednak uwagę na brak systematycznych badań pracowników tych ferm, z których wielu nie ma dostępu do opieki medycznej, co potęguje obawy o nieujawnione zakażenia.
Społeczna i medialna presja
Rosnąca społeczna i medialna presja w USA wymusza na władzach większą uwagę wobec problemu ptasiej grypy u ssaków i ludzi oraz podjęcie działań zapobiegawczych wobec potencjalnej epidemii. Informacje o zgonie farmera w Meksyku z powodu ptasiej grypy oraz przygotowania Unii Europejskiej do możliwej epidemii – w tym finansowanie opracowania szczepionki i zabezpieczenie zamówień u producentów – dodatkowo zwiększają niepokój.
Zakażenia w produktach spożywczych
Niepokój podsycają także potwierdzone przypadki wirusa ptasiej grypy w próbkach mleka z amerykańskich supermarketów oraz pierwszy przypadek wykrycia wirusa w wołowinie. „New York Times” zauważa, że na około 26 tysiącach farm mlecznych w USA pracuje około 100 tysięcy osób, głównie imigrantów z Ameryki Południowej, którzy często przebywają w kraju nielegalnie i nie mają dostępu do ubezpieczenia zdrowotnego. Trzy potwierdzone przypadki zakażeń mogą być tylko czubkiem góry lodowej, gdyż przebadanie wszystkich pracowników ferm jest niezbędne do pełnej oceny sytuacji epidemiologicznej.
Wyzwania organizacyjne i finansowe
Sytuacja jest jednak patowa. Rząd nie podejmuje szeroko zakrojonych badań, ponieważ Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) potwierdził jedynie 69 zakażonych stad zwierząt gospodarskich w dziewięciu stanach, z czego jedno stado składało się z alpak, a reszta z krów mlecznych. W kontekście 26 tysięcy farm mlecznych w kraju, jest to niewielki odsetek.
Brakuje również jasnych regulacji prawnych dotyczących zlecenia i finansowania badań pracowników farm. Nie ma możliwości prawnej, by zmusić właścicieli farm do przeprowadzenia takich badań ani do zaszczepienia pracowników. Niektóre stany, jak Teksas i Idaho, podjęły działania prewencyjne, oferując sprzęt ochronny dla gospodarstw mlecznych, jednak spotkały się one z niewielkim zainteresowaniem.
Farmy mleczne obawiają się, że wykrycie zakażenia u krów czy pracowników oznaczałoby poważne konsekwencje finansowe. Władze podkreślają, że wirus stwarza niskie ryzyko dla ludzi, jednak skala zagrożenia nie jest w pełni znana. Służby państwowe koncentrują się na badaniach mleka i mięsa w sklepach zamiast na ludziach.
Sytuacja wymaga natychmiastowych działań i większej transparentności ze strony władz. Konieczne jest przeprowadzenie badań pracowników farm mlecznych oraz osób zajmujących się transportem i przetwórstwem produktów mlecznych i mięsnych, aby zapobiec potencjalnej epidemii. Rozważenie profilaktycznego szczepienia najbardziej narażonych na zakażenie osób również wydaje się niezbędnym krokiem.
Zobacz także: Nowe kierunki rolnictwa UE: Jakość żywności w centrum uwagi