Cześć. Mam na imię Daria. Mam 27 lat i razem z narzeczonym prowadzę gospodarstwo rolne w województwie Wielkopolskim. W gospodarstwie hodujemy głównie krowy mleczne, ale i opasów jest już całkiem pokaźne stadko.
Jako, można powiedzieć, świeżo upieczona rolniczka odkryłam powołanie, a codziennością od roku dzielę się na instagramowym profilu @pani_rolnik, na który serdecznie zapraszam. Będzie mi bardzo miło was gościć.
Co najbardziej lubisz w pracy na gospodarstwie?
Zdecydowanie najbardziej lubię współpracę z krowami, czyli karmienie i dojenie. Wtedy mogę być blisko nich i pracować właśnie nad jakością tej współpracy. Nad ich i moim komfortem jak i bezpieczeństwem poprzez głaskanie jak i dla niektórych dziwnym zachowaniem, czyli rozmową z nimi. Zawsze każdy myśli, że ja rozmawiam z kimś, a nie z krowami czy cielakami (haha)
Jeśli chodzi o zajęcie za którymi nie przepadam to będzie to „gówniana” robota, czyli wyrzucanie obornika. Zapach nie ma tu w ogóle znaczenia mimo, iż z obory nie wychodzi się pachnąc przysłowiowymi różyczkami. Ciężko jest mi to udźwignąć fizycznie, bo jednak krowa ma „spust”, a taczka i widły to jedyne narzędzia do tego zajęcia.
Czy będąc kobietą ciężko jest odnaleźć na gospodarstwie?
Jeśli jest się świeżakiem w tym temacie to na początku jest ciężko, ale to nie jest w sumie kwestia płci. Z czasem przychodzi wiedza i nawyki. Kobieta w tym zawodzie nie jest gorsza, ale moim zdaniem są zajęcia, którymi lepiej, żeby zajął się mężczyzna, jeśli oczywiście jest taka możliwość. Głównie chodzi tu o zajęcia siłowe i oczywiście kobieta również może je wykonywać, ale z większym uszczerbkiem na zdrowiu z racji mniejszej siły. Zdrowie i życie mamy jedno o czym warto pamiętać.
Jak łączysz prace na gr z macierzyństwem?
Teraz gdy córa jest starsza i można z nią współpracować w większości zajęć na gr, łączenie tych dwóch światów jest prawie bez problemowe ze specjalnym podkreśleniem prawie. Nie mam problemu z „wyciągnięciem” jej do pracy w gr, bo ona to wprost uwielbia. Zdarza się częściej, że to ona mnie „wyciąga” do pracy (haha). Dlatego najczęściej z tego powodu pojawiają się problemy, że ona za bardzo chce pracować, a przecież to dopiero 4 latka. Można powiedzieć, że jest wiejską pracoholiczką (haha). Karą jest dla niej, gdy nie może na przykład wyrzucać obornika wspólnie z Tatą, czy iść do dojenia.

Jak spędzam czas wolny?
Ooo u mnie zdecydowanie wygrywa szydełkowanie. Uwielbiam moment, w którym wracam do domu i mogę sobie usiąść z kawą i szydełkiem w ręku. Najlepiej jeszcze na balkonie z pięknym widokiem i zatracić się w dzierganiu oczyszczając przy tym umysł i odpoczywając. Zaraz po szydełkowaniu jest jazda na rowerze, granie w piłkę z córą oraz robienie zdjęć. Jeszcze do niedawna odpowiedziałabym, że granie w gry to mój ulubiony sposób na wolny czas. Swoją drogą właśnie w grze poznałam narzeczonego.
Z jakimi stereotypami spotykam się najczęściej?
Najczęściej spotykam się ze stwierdzeniem, że rolnicy to bogata, rozpieszczona i leniwa klasa społeczna, aby tylko do siebie i strajkować. Przecież jak możemy narzekać na robotę, skoro mamy maszyny za ciężkie miliony z UE, które większość robią za nas. Faktem jest, że w tych czasach praca w polu czy oborze jest łatwiejsza niż kiedyś, ale żyjemy w czasach wielkiej niewiadomej. Teraz prowadzenie gr to nie tylko praca w polu i oborze to też sterta papierologii, kombinowanie, kiedy, komu, gdzie i co sprzedać. Kupować nawóz, ropę teraz czy może jednak jeszcze poczekać. Hodować krowy mleczne czy opasy. Co się bardziej opłaca. Itd itd. Trzeba mieć umysł i psychikę nie od parady, a że wiele zależy nie tylko od pogody, ale i od rządu to i są strajki, bo inaczej na ten najwyższy szczebel się nie dotrze. Dlaczego strajkują? Jeden z wielu powodów strajków dotyczy chociażby ceny mleka, która dla rolnika stale maleje, a cena nabiału w sklepie stoi w miejscu. Zrozumiałym jest, że koszt przetwórstwa mleka również idzie do góry z racji rosnących cen prądu. Mleczarnie muszą gdzieś to sobie „odbić”, więc obniżają dla rolników cenę odbieranego mleka. W takim wypadku pojawia się pytanie, gdzie rolnicy mają sobie nadrobić te straty, skoro nam również rośnie cena prądu. Wielu rolników zgodzi się ze mną, gdy powiem, że już lepiej byłoby, gdyby tych dopłat z UE wcale nie było.
Szanujmy siebie nawzajem, bo #jestrolnikjestżywność, ale muszą być też konsumenci, którzy tą naszą polską żywność z chęcią kupią pomimo wyższej ceny.
Dużo zdrówka i uśmiechu kochani.