Stres cieplny to ogromny problem w wielu stadach krów mlecznych w Polsce. Jakie niesie ze sobą konsekwencje i co zrobić, żeby go ograniczyć?
Zgodnie z danymi unijnego programu obserwacji i monitorowania Ziemi, maj tego roku był najcieplejszym w historii świata. Średnia globalna temperatura powietrza była o 0,65°C wyższa od średniej z lat 1991–2020 i o 1,52°C w porównaniu z okresem przed erą przemysłową (lata 1850–1900). Jednak nie tylko w maju walczyliśmy z upałami. Temperatury w ciągu trwającego lata nierzadko sięgały 36°C. Zaś meteorolodzy zapowiadają, że w ciągu najbliższego tygodnia termometry w całej Polsce pokażą nawet 32°C.
Wentylacja i ruch powietrza
Jak mówi literatura, optymalna temperatura dla krowy mlecznej mieści się w zakresie od 4°C do 16°C, przy czym zwierzęta czują się lepiej w niższych temperaturach niż wyższych. O stresie cieplnym możemy mówić, gdy termometr wskaże powyżej 18–20°C. Zwierzęta mogą wykazywać różną tolerancję w zależności od m.in. wilgotności względnej powietrza, warunków w oborze, okresu produkcyjnego i wydajności (im bardziej wydajna krowa, tym gorzej znosi upały). I tak, przy 30°C musimy się liczyć nawet ze spadkiem wydajności mlecznej krów o 20 proc.!
– Problemem nie jest aż tak bardzo wysoka temperatura w ciągu dnia. Pytanie brzmi, czy zwierzęta dostatecznie się wychłodzą w ciągu nocy. Temperatura powinna wówczas spaść poniżej 20°C – zwraca uwagę Zbigniew Wróblewski, koordynator zespołu ds. doradztwa żywieniowego Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka (PFHBiPM).
Niestety, nie zawsze tak jest. Dlatego podstawą w każdej oborze jest dobra wymiana powietrza i jego ruch. W przypadku budynków starego typu warto postawić sobie pytanie, które elementy konstrukcyjne utrudniają cyrkulację powietrza. Z kolei w nowych oborach zakup wentylatorów powinien być traktowany nie jako dodatkowa inwestycja, ale podstawowe wyposażenie. Zdaniem naszego rozmówcy, szczególnie dobrze spisują się wentylatory sufitowe, które są efektywne, ciche i relatywnie oszczędne.
– Świadomość hodowców w zakresie stresu cieplnego jest coraz większa, bo dzisiaj mają dostęp do bardzo wielu informacji na ten temat. Mogą ich zasięgnąć m.in. podczas naszych szkoleń, w Internecie czy w prasie fachowej – mówi ekspert PFHBiPM.
W efekcie w wielu oborach pracują już zaawansowane systemy wentylacyjne połączone ze zraszaczami, które działają automatycznie w określonym interwale, np. 30 sekund – krople wody i 5 minut – suszenie. Według niektórych źródeł, ich wykorzystanie nawet pięciokrotnie zwiększa efektywność schładzania krów. To ważne w obliczu coraz większej liczby upalnych dni w roku (z temperaturą powyżej 30°C; w ciągu ostatnich 20 lat ich skala zwiększyła się średnio z kilkunastu do kilkudziesięciu dni).
– Niestety, wiele obór inwestycję w dobrą wentylację ma dopiero przed sobą. W takich przypadkach – uzupełnia Wróblewski – dużo gorzej jest z zapobieganiem skutkom stresu cieplnego i reagowaniem na to, co dzieje się w oborze. Z pomocą mogą przyjść doradcy PFHBiPM, którzy są wyposażeni w anemometry. Urządzenia pozwalają nie tylko na pomiar ruchu powietrza, temperatury, ale też wilgotności w oborze.
– Dzięki temu możemy sporo powiedzieć o warunkach środowiskowych w oborze i przewidzieć potencjalne problemy ze stresem cieplnym – mówi Wróblewski.
Zwiększ koncentrację dawki
Szacuje się, że gdy temperatura powietrza przekracza 26°C, pobranie suchej masy dawki pokarmowej może zmniejszyć się o ok. 10–20%, a przy ok. 30–40°C spadek pobrania paszy może wynosić nawet ok. 50%. Jednym z powodów, dla których krowa jest bardziej podatna na stres cieplny, jest specyfika żywienia oparta na węglowodanach strukturalnych, tj. paszach włóknistych, których pobranie i przemiany w przewodzie pokarmowym zwiększają wydzielanie ciepła.
– W kontekście stresu cieplnego musimy zwrócić uwagę szczególnie na niedobory energii, którego źródłem są węglowodany, głównie hemiceluloza i celuloza. Paradoks polega na tym, że ich wykorzystanie przez krowę generuje dodatkową energię cieplną wewnątrz organizmu zwierzęcia.
– W warunkach stresu cieplnego krowa broni się poprzez m.in. zwiększoną częstotliwość oddechów, co może doprowadzić do dyszenia, wydzielania śliny na zewnątrz, które oznacza słabsze buforowanie treści żwacza i gorsze wykorzystanie włókna. Tu ogromna rola doradcy żywieniowego, który powinien uzupełnić związane z tym niedobory – mówi doradca PFHBiPM. O ile jest to uzasadnione ekonomicznie i nie rodzi ryzyka związanego m.in. z kwasicą żwacza, konieczny jest w czasie lata nieco większy udział pasz treściwych w dawce pokarmowej zwierząt. Ale uwaga: ograniczona ilość śliny, która trafia do dalszych odcinków przewodu pokarmowego, skłania do zwiększenia przy tym udziału dodatków buforujących.
Kolejnym patentem, na który zwraca uwagę Wróblewski, jest zwiększenie koncentracji energii w dawce pokarmowej krów poprzez dodatek tłuszczu, najlepiej w formie chronionej (nierozkładanej w żwaczu). Składnik ten charakteryzuje się ok. dwukrotnie większą zawartością energii niż skrobia. Dobrze jest też zapewnić zwierzętom (szczególnie we wczesnej laktacji) większą porcję pasz białkowych, w tym tzw. białka by-pass.
W upalne dni nie można też zapomnieć o pokryciu zapotrzebowania zwierząt na składniki mineralne. Eksperci na pierwszym miejscu wymieniają potas i magnez, ale w warunkach stresu cieplnego dobrze jest zwrócić większą uwagę także na beta-karoten, selen i witaminę E.
Im częściej, tym lepiej
Bardzo ważna okazuje się także zmiana organizacji żywienia krów. W oborach, gdzie nie jesteśmy w stanie poprawić mikroklimatu poprzez odpowiednią wentylację, pasza powinna być zadawana częściej (szczególnie w przypadku najbardziej wydajnych krów) – najlepiej wczesnym rankiem i późnym wieczorem, gdy jest chłodniej.
– Jako doradcy żywieniowi powinniśmy proponować hodowcom inną dawkę pokarmową dla ich zwierząt w okresie letnich upałów. Warto zastosować schematy, obowiązujące w krajach z dużo cieplejszym klimatem, gdzie stosowane jest nie tylko dwu-, ale nawet trzy- lub czterokrotne sporządzanie i zadawanie TMR-u – podkreśla Wróblewski, zaznaczając, że w swojej praktyce najczęściej zaleca stosunek objętości TMR-u ok. 60–65% na noc i ok. 35–40% na dzień.
Ponadto prawidłowo sporządzona pasza powinna być możliwie często podgarniana. Ogranicza to zjawisko zagrzewania TMR-u na stole paszowym i ryzyko występowania kwasicy żwacza, w tym szczególnie jej formy podostrej (SARA), co związane jest z ograniczeniem sortowania pasz przez zwierzęta w obliczu zwiększonego ruchu powietrza w oborze.
– Problem z zagrzewaniem pasz zaczyna się jednak na długo przed tym, zanim temperatura w oborze przekroczy 26°C, co skutkuje spadkiem pobrania suchej masy zwierząt i pogarszającymi się wskaźnikami rozrodu. Mam tu na myśli przygotowywanie pasz objętościowych, które stanowią podstawowy składnik dawki pokarmowej krów – podkreśla doradca PFHBiPM.
Dobrze zrobiona kiszonka powinna być chłodna i nie może się zagrzewać w balocie czy pryzmie, a w efekcie na stole paszowym. Receptą na ten problem jest restrykcyjne podchodzenie do procesu zakiszania pasz, tj. terminu zbioru, rozdrobnienia, ubicia i okrycia silosu czy pryzmy, a także prawidłowego wybierania paszy. W ten sposób stwarzamy dużo mniej korzystne warunki do rozwoju pleśni i drożdży, dla których gorąca aura jest szczególnie korzystna. Redukujemy też występowanie mykotoksyn, czyli produktów przemiany metabolicznej grzybów, które ograniczają pobranie paszy i stanowią zagrożenie dla bydła.
Czysta i chłodna
Choć wspominamy o niej na końcu, nie oznacza to, że jest mniej ważna, bo wody – o której mowa – pojedyncza krowa potrafi wypić nawet do 100 l dziennie. Dlatego zwierzęta muszą mieć do niej zawsze nieograniczony dostęp (również na pastwisku). Dodatkowo, woda powinna być chłodna, czyli o temperaturze 10–18ºC. Duże znaczenie ma również wydajny przepływ, tj. nawet 20 l/minutę. W oborach dla krów mlecznych najlepiej sprawdzają się długie poidła, o dużej pojemności, z otwartym lustrem wody. Więcej na www.pfhb.pl.
Zobacz także: Wzrost skupu mleka w UE i zmiany cen na rynku mleczarskim – stabilizacja czy zapowiedź dalszych zmian?